Awers monety: Wizerunek orła ustalony dla godła Rzeczypospolitej Polskiej, po bokach orła oznaczenie roku emisji: 19-92, pod orłem napis: ZŁ 200 000 ZŁ, w otoku napis: RZECZPOSPOLITA POLSKA. Pod lewą łapą orła znak mennicy MW.
Rewers monety: Na pierwszym planie wizerunek polskiego niszczyciela ochraniającego konwój, poniżej stylizowane fale morskie.W otoku napis: ŻOŁNIERZ POLSKI NA FRONTACH II WOJNY ŚWIATOWEJ.U dołu napis: KONWOJE 1939 - 1945.
Projektant monety: St. Wątróbska - Frindt, B. Chmielewski
W dniu wypowiedzenia nazistowskim Niemcom wojny przez Wielką Brytanię i klika godzin później przez Francję, 3 września 1939 roku, na zachodzie przebywały trzy polskie niszczyciele: „Grom” (kmdr ppor. Aleksander Hulewicz), „Błyskawica” (kmdr ppor. Włodzimierz Kodrębski) i „Burza” (kmdr ppor. Stanisław Nahorski). Okręty te tworzyły dywizjon dowodzony przez kmdr. Por. Romana Stankiewicza. Opuścił on port na Oksywiu dwa dni przed wybuchem wojny, w następstwie zatwierdzenia już wcześniej propozycji kontradmirałów Józefa Unruga i Jerzego Świrskiego, która zmierzała do uchronienia przed przewidywaną stratą najwartościowszych okrętów nawodnych Polskiej floty. Czwarty polski niszczyciel „Wicher” (kmdr ppor. Stefan de Walden), pozostał w swej bazie, ponieważ miał osłaniać przewidzianą na pierwszy dzień wojny operację postawienia min w Zatoce Gdańskiej. W swej drodze do Wielkiej Brytanii polski dywizjon niszczycieli został na północ od Rozewia wypatrzony przez niemiecki okręt podwodny „U 31”. W nocy z 30 na 31 sierpnia dywizjon natknął się na patrolujące w Sundzie niemieckie krążowniki i niszczyciele, ale nie został rozpoznany, a potem już w wodach Kattegatu i Skagerraku wytropiły go niemieckie samoloty. Było to jednak kilkadziesiąt lub kilkanaście godzin przed napaścią na Polskę. Między innymi dlatego też Niemcy, którzy zgodnie z zamierzeniem Hitlera chcieli wmówić całemu światu, iż rozpoczęcie przez nich działań wojennych zostało sprowokowane przez Polskę i ma charakter przeciwuderzenia, nie podjęli żadnych kroków zaczepnych, wobec trzech polskich okrętów, które opuściły Bałtyk.
W chwili zaatakowania Westerplatte, a potem rozpoczęcia przez Wehrmacht wojny na lądzie, w powietrzu, i na morzu, „Grom”, „Błyskawica” i „Burza” znajdowały się na morzu północnym i płynęły ku wybrzeżom Szkocji. Krótko po południu tego dnia spotkały się z wysłanymi im naprzeciw brytyjskimi niszczycielami „Wanderer” i „Wallace”, a przed wieczorem 1 września stanęły na redzie awanportu Edynburga, Leith.
Kiedy dwa dni później Wielka Brytania i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę, polski dywizjon mógł włączyć się do działań u boku Royal Navy. Przeszedł też do jej bazy Rosyth, a kmdr por. Stankiewicz złożył wizytę w Londynie ówczesnemu I lordowi admiralicji, Winstonowi Churchillowi i I Lordowi Morskiemu, admirałowi Dudleyowi Poundowi. Niezwłocznie też polskie okręty otrzymały swe pierwsze zadanie, chociaż miało jeszcze upłynąć sporo czasu, zanim działalność Polskiej Marynarki Wojennej u boku Royal Navy została uregulowana odpowiednimi polsko-brytyjskimi umowami. Mogło to bowiem nastąpić dopiero po ukształtowaniu się władz na obczyźnie oraz dowództwa wojskowego. Na początku drugiej połowy listopada 1939 roku, złożył w Anglii wizytę premier i naczelny wódz generał Władysław Sikorski, w towarzystwie ówczesnego ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego i kontradmirała Świrskiego. Świrski po przebyciu drogi przez Rumunię do Paryża, został zatwierdzony przez generała Sikorskiego na zajmowanym do tej pory stanowisku szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej, z siedzibą w Paryżu, przeniesioną w wyniku działań wojennych poźniej do Londynu.
Generał Sikorski i admirał Świrski dokonali w Dundee inspekcji polskich okrętów podwodnych „Wilk” (kpt. Bogusław Krawczyk) i „Orzeł” (kpt. Jan Grudziński), które przedarły się z Bałtyku już podczas działań wojennych, oraz niszczycieli w Rosyth. W wyniku rozmów przeprowadzonych w Londynie, został w dniu 18 listopada 1939 roku podpisany układ oraz dodatkowy protokół regulujący współpracę Polskiej Marynarki Wojennej z brytyjską Royal Navy na czas wojny. Przewidywał on, że polskie okręty będą pływały pod polską banderą, z polskimi dowódcami i załogami, w polskich mundurach i przy zachowaniu polskich stopni i stosując się do polskiego regulaminu służby okrętowej. Miały natomiast działać pod operacyjnym dowództwem brytyjskim. Rok później, 4 grudnia 1940 roku, został podpisany dodatkowy, tajny protokół dotyczący spraw związanych z przekazywaniem, a ściślej z wypożyczaniem na czas wojny Polskiej Marynarce Wojennej brytyjskich okrętów wojennych.
Polska flota wojenna na zachodzie składała się początkowo, oprócz wspomnianych pięciu okrętów, także z dwóch jednostek szkolnych: żaglowca „Iskra” (kmdr ppor. Jerzy Umecki) i transportowca „Wilia” (kmdr ppor. Wojciech Francki), które wybuch wojny zastał na wodach francuskiego wówczas Maroka. Ponadto, zgodnie z protokołem z 18 listopada 1939 roku Polacy wystawili okręt – bazę (był to stary transatlantyk „Kościuszko”, przezwany ORP „Gdynia”), do zakwaterowania i szkolenia kadr.
Stan osobowy PMW wynosił jesienią 1939 roku około 800 oficerów, podoficerów i marynarzy. Na pierwszą akcję polskie niszczyciele wyszły 6 września 1939 roku. Na okręty przybyli brytyjscy oficerowie łącznikowi, radiotelegrafiści wraz z sygnalistami, a polscy marynarze pobrali odpowiednie do służby na morzach północno-zachodniej Europy sorty mundurowe: wełnianą bieliznę, swetry i szale, płaszcze z wielbłądziej sierści, wysokie futrzane buty, nieprzemakalne płaszcze i kaptury.
Trzy dni trwało przejście wokół północnych wybrzeży Szkocji i Morzem Irlandzkim do położonej nad kanałem La Manche bazy w Plymouth. Przeprawa była urozmaicona trzema patrolami przeciw okrętom podwodnym. W dniu 7 września o godzinie 14:30 na Morzu Szkockim, obserwatorzy „Burzy” i „Błyskawicy” wypatrzyli peryskop U-bota, po czym polskie niszczyciele przeprowadziły atak bombami głębinowymi. Jego efektem była ogromna plama ropy naftowej, co niedoświadczeni we współczesnej wojnie morskiej polscy marynarze byli skłonni uznać za zatopienie U-bota. Brytyjska admiralicja uznała go jedynie za uszkodzony. W każdym bądź razie był to pierwszy w II wojnie światowej atak przeprowadzony przez aliancki okręt na niemiecki okręt podwodny. Niespełna tydzień później, 13 września polscy podchorążowie z „Iskry” wzięli udział w ratowaniu członków załogi francuskiego krążownika minowego „La Tour d’Auvergne”, który wyleciał w Casablance w powietrze od wybuchu jednej z własnych min.
Tego samego dnia „Grom” rozpoczął służbę eskortową w kanale La Manche. Później dołączyła do niego „Błyskawica”, po powrocie z Gibraltaru (dokąd eskortowała transportowiec z bronią przeznaczoną dla Polski), oraz „Burza” po krótkotrwałym remoncie. Polskie niszczyciele zostały wówczas przebazowane z Plymouth do Harwich i zaczęły brać udział w eskortowaniu brytyjskich statków u wschodnich wybrzeży Anglii, w patrolach przeciw podwodnych i wypadach przeciwko niemieckim okrętom i żegludze w Zatoce Helgolandzkiej. W dniu 7 listopada „Błyskawica” patrolując wraz z „Gromem” wody obdzielające południowo-wschodnie wybrzeże Anglii od Holandii, została zaatakowana torpedą przez niemiecki wodnosamolot. Polski okręt zdołał ją wymanewrować, ale to wydarzenie zasługuje na podkreślenie, ponieważ był to pierwszy w tej wojnie tego rodzaju atak wykonany przez samolot.
Działalność trzech polskich niszczycieli z bazy w Harwich trwała niespełna pół roku, chociaż nie odniosły one w tym czasie żadnego godnego uwagi zwycięstwa, poza zaatakowaniem w dniu 20 lutego 1940 roku przez „Burzę” niemieckiego okrętu podwodnego, który został prawdopodobnie uszkodzony, to jednak wyszły bez szwanku z wielu opresji i niebezpieczeństw. Do największych trzeba w tym czasie zaliczyć nieznaną początkowo niemiecką broń, miny magnetyczne, na których zatonęło wiele brytyjskich i alianckich okrętów i statków.
Wiosną 1940 roku polska flota wojenna poniosła dotkliwe straty . W wyniku działań kampanii norweskiej zatonął 4 maja zbombardowany pod Narvikiem ”Grom”, a miesiąc później w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zaginął na patrolu okręt podwodny „Orzeł”. „Burza” została uszkodzona przez niemieckie samoloty w walkach pod Calais w trzeciej dekadzie maja, a „Wilk” po staranowaniu U-bota, miesiąc później. Kiedy „Błyskawica” została skierowana na kilkudniowy remont, nasza flota pozostała w Wielkiej Brytanii bez jednego wartościowego okrętu w czynnej służbie. Co prawda pływał już pod polską banderą przekazany przez Royal Navy w dniu 3 maja niszczyciel „Garland” (kmdr ppor. Antoni Doroszkowski), ale okręt ten znajdował się na morzu Śródziemnym.
Po kapitulacji Francji, Brytyjczycy zatrzymali wiele francuskich okrętów, które znajdowały się wówczas w ich portach. Niektóre z nich zostały przejściowo przekazane Polakom, ale były to w ogromnej większości małe i w kiepskim stanie znajdujące się jednostki: dwa ścigacze okrętów podwodnych „Ch–11” i „Ch – 15”, dwa pomocnicze patrolowce, adaptowane ze statków handlowych „Medoc” i „Pomerol”, 12 eks-belgijskich i eks-holenderskich dryfterów . Jedyny duży niszczyciel „Ouragan”, należący do serii kontrtorpedowców, na których była kiedyś wzorowana budowa „Wichra” i „Burzy”, przebywał w remoncie i nieprędko mógł wejść do służby.
Ważniejsze okazało się podniesienie polskiej bandery na trzech ścigaczach: „S – 2” i „S – 3” w lipcu, a „S – 1” w połowie października. Niestety ostatni uległ wypadkowi w czasie prób morskich i w następstwie pożaru, którego ofiarą padł podczas ratowania załogi i okrętu jego dowódca por. Janusz Sokołowski, musiał pójść do remontu. W sierpniu 1940 roku powróciły do służby „Burza” i „Błyskawica”, a we wrześniu przybył z morza Śródziemnego „Garland”. Odtąd te okręty zaczęły brać czynny udział w służbie patrolowej i eskortowej, głównie na wodach brytyjskich. W trakcie tych działań „Garland” zaatakował 15 września bombami głębinowymi i prawdopodobnie uszkodził U-bota, a „Burza” wzięła udział w ratowaniu rozbitków ze zbombardowanego na zachód od Irlandii płonącego wielkiego transportowca „Express of Britain” i uratowała 254 rozbitków.
Powracając do przeobrażeń w składzie polskiej floty trzeba też wspomnieć o ubytku z jej listy obu okrętów szkolnych, które po kapitulacji Francji przebywały w Port Lyatutey w Maroku. Przeprowadzona do Anglii „Wilia” została odstąpiona Polskiej Marynarce Handlowej i została nazwana „Modlin” doprowadzoną do Gibraltaru „Iskrę” przejęli na okres wojny Anglicy i pod nazwą „Pigmy” korzystali z niej w charakterze okrętu bazy ścigaczy. Stopniowo Polacy oddawali również francuskie okręty i dryftery. Przekazany Anglikom „Medoc” został storpedowany w kanale La Manche przez niemiecki samolot i zatonął, przy czym zginęli trzej pozostali na nim jeszcze Polacy. Najdłużej pod polską banderą, bo aż do 30 kwietnia 1941 roku pozostał „Ouragan”, który jednak więcej czasu spędzał w remoncie niż na morzu. Bardzo ważnymi nabytkami okazały się wypożyczone Polskiej Marynarce Wojennej okręty brytyjskie: niszczyciel „Piorun” (kmdr por. Eugeniusz Pławski), na którym polską banderę podniesiono 5listopada, okręt podwodny „Sokół” (kpt. Borys Karnicki), 19 stycznia 1941 roku, oraz tzw. Niszczyciele typu „Hunt”: „Krakowiak” (kmdr ppor. Tadeusz Gorazdowski), 28 maja i „Kujawiak” (kmdr ppor. Ludwik Lichodziejewski), 17 czerwca 1941 roku. Począwszy od jesieni 1940 roku, polskie niszczyciele były coraz częściej używane do eskortowania przychodzących zza Atlantyku i wychodzących na szlaki konwojów. W akcjach tych uczestniczyły głównie „Garland” i „Piorun”. Na początku stycznia 1941 roku „Piorun” wziął udział w eskorcie konwoju z Wielkiej Brytanii do Islandii. W dniu 22 lutego, eskortując konwój powracający do Glasgow , atakował U-bota bombami głębinowymi . W dniu 13 marca załoga „Pioruna” przyszła z pomocą dwóm brytyjskim okrętom: pancernikowi: „Duke of York” i eskortowcowi typu „Hunt”, gasząc pożar po trafieniu ich bombami zapalającymi w Clydebank. Kilka tygodni później polski niszczyciel eskortował pancernik „Revenge” (z generałem Sikorskim na pokładzie) idący w konwoju ze Szkocji do Nowej Finlandii. Wracając do Reykjaviku „Piorun” wraz z brytyjskim niszczycielem „Legion” uratował 229 rozbitków ze storpedowanego przez U-bota krążownika pomocniczego „Rajputana”. Po kilku tygodniach nadszedł największy dzień w dziejach „Pioruna”. Przyszło mu stoczyć bój z największym wówczas pancernikiem na świecie „Bismarckiem”. Polscy marynarze uczestniczyli we wszystkich fazach tej operacji, począwszy od porannej bitwy w dniu 24 maja 1941 roku, poprzez udział w śledzeniu Bismarcka i towarzyszącego mu „Prinza Eugena”, przez ciężkie krążowniki „Suffolk” i „Norfolk” i szaleńczym pościgu Dywizjonu Niszczycieli komandora P. Viana, aż do decydującej bitwy, stoczonej przed południem 27 maja.
Największym echem na świecie odbił się udział polskiego niszczyciela „Piorun” w walce z „Bismarckiem”, ponieważ był on tym okrętem z dywizjonu komandora Viana, który po długotrwałym i dramatycznym pościgu wypatrzył „Bismarcka” w mroku nocy i przez ponad godzinę utrzymywał z nim kontakt tocząc nierówny pojedynek artyleryjski. Umożliwiło to innym niszczycielom komandora Viana przybyć na pole bitwy i osaczyć nieprzyjaciela ze wszystkich stron. Rankiem 27 maja nadeszły główne siły brytyjskiej Floty Ojczystej admirała Johna C. Toveya, po czym zniszczyły „pirata Atlantyku”. Za udział polskiego okrętu bojowego w walce z „Bismarckiem” komandor Eugeniusz Pławski otrzymał liczne depesze oraz listy gratulacyjne, wśród nich od przewodniczącego emigracyjnego parlamentu Rady Jedności Narodowej, Ignacego Paderewskiego.
W pierwszym półroczu 1941 roku w służbie były tylko „Garland” „Piorun”, które eskortowały konwoje wychodzące do Kanady lub wracające do „domu”, tylko rejonie tzw. Obszaru Zachodniego (Western Approaches), czyli na wodach na zachód od Wysp Brytyjskich. W drugiej połowie roku kilkakrotnie płynęła z konwojami do Reykjaviku „Burza”. Na przełomie lipca i sierpnia „Garland” wziął udział w wyprawie na wyspę Szpicbergen, której celem było zbadanie możliwości założenia bazy, ułatwiającej przeprowadzenie alianckich konwojów do Murmańska i Archangielska. Do „Krakowiaka” i „Kujawiaka” dołączył kolejny kontrtorpedowiec z tej serii „Ślązak”. Wzięły udział w eskortowaniu konwojów na wodach brytyjskich oraz w wypadach przeciwko niemieckiej żegludze przybrzeżnej, zwłaszcza w kanale La Manche. Pod koniec 1941roku „Krakowiak” i „Kujawiak” zostały włączone do brytyjskiego zespołu uderzeniowego, który dokonał wypadu na Daleką Północ, na Wyspy Lofockie. Atak był skierowany przeciwko tamtejszej bazie Kriegsmarine.
Działania na transatlantyckich szlakach konwojowych nabrały szczególnego natężenia w 1942 roku, który nazistowska propaganda nazwała „rokiem U-botów”. Straty zadawane alianckiej żegludze przez grasujące całymi stadami niemieckie okręty podwodne, były ogromne i utrzymywały się na tym poziomie, aż do wiosny 1943 roku. Alianci chcąc przełamać impas musieli zmobilizować wszystkie siły do ochrony konwojów przemierzających Atlantyk, włącznie z polskimi niszczycielami: „Burzą”, „Piorunem”, „Garlandem” i z początkiem 1943 roku, najnowszym nabytkiem naszej floty „Orkanem”.
„Piorun” od lutego do września brał udział w pięciu podróżach do Halifaxu i z powrotem. „Garland” na początku i w ostatnim kwartale tego roku brał udział w trzech wyprawach. Przezbrojona „Burza” podczas pierwszej podróży z Nowej Funlandii skutecznie atakowała bombami głębinowymi U-boty nękające konwój i prawdopodobnie uszkodziła dwa z nich. Przeprowadzała potem konwoje do Halifaxu i z powrotem na przełomie 1942/43 roku, a wpołowie lutego 1943 roku wyruszyła wraz z „Garlandem” w ponowny rejs za ocean. Swój największy sukces odniosła w nocy z 22 na 23 lutego, po drugiej stronie Atlantyku atakując tak celnie „U-606”, aż ten musiał się wynurzyć i zdać się na łaskę aliantów. W drodze powrotnej do Wielkiej Brytanii „Burza” i Garland” eskortowały konwój HX – 228, jeden z najsilniej atakowanych przez U-boty w dziejach Bitwy o Atlantyk. „Garland” wziął później udział jeszcze w eskortowaniu czterech konwojów do Ameryki. „Burza” natomiast, po krótkim remoncie, została skierowana na inny szlak konwojowy – zachodnioafrykański z bazą we Freetown. Wtedy też w dniu 12 lipca 1943 roku, jako pierwszy w dziejach polski okręt wojenny przekroczyła równik. We wrześniu oba te okręty zostały wcielone do grupy „EG-8”. Niedługo po tym wzięły udział w operacji założenia bazy na Azorach, zawijając 8 października do portu Angra na wyspie Terceira. Tego samego dnia Polska Marynarka Wojenna poniosła swą największą stratę. Niespełna po roku trwającej służby pod biało-czerwoną banderą, zatonął najnowszy niszczyciel „Orkan” (kmdr por. Stanisław Hryniewiecki”. W tym krótkim okresie okręt pływał w konwojach do Murmańska i Algieru, eskortował bliźniaczy niszczyciel wiozący króla Jerzego VI, przewoził z Gibraltaru do Anglii trumnę z ciałem generała Sikorskiego, odbywał w Zatoce Biskajskiej patrole przeciwko niemieckim okrętom podwodnym. Dwukrotnie ratował rozbitków z zatopionych U-botów, aby samemu paść ofiarą jednego z nich.
Stało się to na południe od Islandii, podczas eskortowania powracającego do Szkocji konwoju „SC-143”. Nad ranem „Orkan” został trafiony torpedą w lewą burtę na wysokości rufowego działa. Krótko potem detonowała komora amunicyjna co przesądziło o losie okrętu, który szybko zatonął, a wraz z nim zginął dowódca oraz 177 członków załogi. Przybyły z pomocą niszczyciel „Musketeer” wyratował 44 ludzi. „Błyskawica” i „Piorun” latem 1944 rokuzwalczały nieprzyjacielską żeglugę u atlantyckich wybrzeży Francji, eskortowce oraz ścigacze działały nadal na wodach kanału, przy czym „Krakowiak” w towarzystwie kanadyjskich i brytyjskiego okrętu rozgromił w nocy z10 na 11 czerwca zespół niemieckich ścigaczy. Spotkanie z U-botem, zakończone zniszczeniem „U-407” miał „Garland”, było to jednak na morzu Egejskim. Ostatnią większą akcją bojową polskiego okrętu w II wojnie światowej była zwycięska potyczka nocna z niemieckimi ścigaczami, stoczona w kanale La Manche, w nocy z 25 na 26 marca 1945 roku, przez ORP „Krakowiak” i lekkie okręty brytyjskie.
Polski trud i wysiłek polskich marynarzy został uhonorowany licznymi odznaczeniami bojowymi. Nadano w sumie: 51 Krzyży Virtuti Militari, 1052 Krzyży Walecznych, 68 Krzyży Zasługi z Mieczami oraz 83 odznaczenia brytyjskie i francuskie.
Mimo ponoszonych strat z 3 niszczycieli i 2 okrętów podwodnych oraz 900 ludzi personelu w październiku 1939 roku, Polska Marynarka Wojenna zwiększyła się do 1 lekkiego krążownika, 6 niszczycieli, 3 okrętów podwodnych i 5 ścigaczy torpedowych oraz 332 oficerów, 3392 podoficerów i marynarzy oraz 112 członkiń pomocniczej Morskiej Służby Kobiet.
Źródła własne, strona internetowa nbp.pl/
Super sklep.
Świetny produkt doskonałej jakości.