Seria: Wielkie bitwy
Awers monety: Centralnie stylizowany wizerunek hetmana Stanisława Żółkiewskiego na tle: z lewej strony – wojsk polskich, z prawej strony – wojsk moskiewskich.
Rewers monety: Centralnie stylizowane wizerunki husarzy na galopujących koniach, trzymających kopie z proporcami. U dołu z prawej strony stylizowany napis: KŁUSZYN 1610.
W lutym 1609 roku car Wasyl zawarł ze Szwecją układ o wzajemnej pomocy. Król Zygmunt III uznał to za złamanie przymierza i rozpoczął, planowaną już od jakiegoś czasu, wojnę. Wojna ta była według niego wyprawą krzyżową katolików przeciwko prawosławnym. Z tym poglądem najwyraźniej zgadzał się również papież Paweł V, który ogłosił jubileusz oraz odpust „dla szczęśliwego zwycięstwa Najjaśniejszego Króla nad schizmatykami”. Papież pobłogosławił miecz i kapelusz, będące darami dla Zygmunta, którego określono mianem „rycerza Kościoła”. Ponadto, mocą decyzji nuncjusza zarządzono uroczyste nabożeństwa we wszystkich kościołach łacińskich Polski i Litwy.
Patronem wyprawy miał być Ignacy Loyola, w związku z czym Zygmunt III zwrócił się do Rzymu o przyspieszenie jego kanonizacji. Głównym jednak celem króla – jak stwierdził Wacław Sobieski - miała być „propaganda katolicyzmu na wschodzie”. Świadczyć o tym może także nastawienie biskupów, kler świeckiego, a zwłaszcza jezuitów, od dawna zachęcających do wojny.
Przeciwny wojnie był Radziwiłł Sierotka, wzór pobożności katolickiej, oraz Jan Karol Chodkiewicz. Również Litwa, oprócz rodu Sapiehów i kilku osobistości, była przeciwna wyprawie.
W Polsce Stanisław Żółkiewski planował raczej wykorzystać trudne położenie Rosji dla ustalenia nowych, korzystniejszych układów, przymierza, a może nawet unii, aniżeli powodować wojnę.
Decyzję o wojnie podjęto w wąskim gronie monarszych zauszników. Król uzyskał także poparcie senatu, którego decyzja mogła być w pewnym stopniu wynikiem „zachęt” ze strony królowej Konstancji, dbającej o dobro swojej rodzinnej Austrii, która występowała jako „główny chorąży wojującego katolicyzmu”. Wojna miała podporządkować królowi Moskwę, a po zawróceniu wojsk na północny zachód, także i Szwecję. Słuszne były więc podejrzenia Żółkiewskiego, który podejrzewał króla o chęć odniesienia prywatnych korzyści
Zakrojonym na wielką skalę królewskim planom odpowiadała jednak „mizeria przygotowań”, co wynikało z zatajenia królewskich zamiarów. Wyprawa ruszyła dopiero w sierpniu. W październiku król rozpoczął trwająca dwa lata oblężenie Smoleńska. Problemem były wówczas nie tyle fortyfikacje, ile brak odpowiednich środków po stronie królewskiego wojska. Oblężenie Smoleńska dobitnie świadczy o niedołęstwie króla i jego doradców. Jak pisze Jasienica, brakowało wówczas decyzji. Żółkiewski radził pozostawić Smoleńsk na zapleczu, aby iść na Moskwę i tam rozstrzygnąć wojnę. Smoleńska kurczowo zaś trzymał się Sapieha. W dodatku z odległego Wilna do wszystkiego wtrącała się Konstancja, przy boku której byli nuncjusz Piotr Skarga i królewicze. Kotłowało się od intryg i sporów.
Tymczasem bojarstwo z Tuszyna, zaniepokojone sytuacją, a zwłaszcza wieściami o ożywiającym Zygmunta duchu krucjaty, wysłało pod Smoleńsk poselstwo i ofiarowało tron moskiewski Władysławowi, synowi króla. Miało się to jednak odbyć pod warunkami: królewicz miał zostać ochrzczony w cerkwi i przyjąć koronę z rąk patriarchy. Pertraktacje trwały dwa tygodnie, po czym Zygmunt, niechętnie i nieszczerze, wyraził zgodę. Chciał otrzymać przysięgę wierności i zyskać na czasie. Obiecał przysłać syna na Kreml, gdy sytuacja w Rosji się uspokoi. Bojarowie zaprzysięgli układ, król tego nie uczynił. Zygmunt III pragnął samodzielnie panować w podbitej Rosji. Jego postawa różniła się diametralnie od postawy Żółkiewskiego i jego planów porozumienia narodów.
Car Wasyl wysłał na zachód silną armię pod dowództwem brata Dymitra Szuskiego. Naprzeciw niego, z małym korpusem, stanął Żółkiewski. Gdyby – jak pisze Jasienica- dowódcą został faworyzowany przez króla Potocki, oddziały wysłane na Moskwę byłyby liczniejsze.
3 lipca 1610 roku hetman dowiedział się o położeniu nieprzyjaciela. Część swoich oddziałów zostawił więc obleganym Carowym Zajmiszczem i ruszył na nieprzyjaciela na czele dwóch i pół tysiąca kawalerzystów oraz dwustu piechurów. W niedzielę 4 lipca zaskoczył Szujskiego pod wsią Kłuszyn.
„Ćma niezliczona, ależ strach było spojrzeć na nie względem małej liczby wojska naszego!” - pisze uczestnik bitwy, Samuel Maskiewicz, towarzysz roty husarskiej kniazia Poryckiego.
Armia Szujskiego zgromadzona była w dwóch obozach niedaleko wsi Prieczistoje. Z jednej strony znajdowały się, liczące 5000 żołnierzy, pułki szwedzkie złożone ze Szwedów, Francuzów, Niemców, Hiszpanów, Flamandczyków, Anglików i Szkotów, którymi dowodził de la Gardie. Z drugiej strony, od południa, stacjonowały oddziały rosyjskie liczące 30 000 żołnierzy. Przewaga nieprzyjaciela była sześciokrotna. Ponadto armia Szujskiego posiadała 11 dział. W trakcie szybkiej podróży jazda Żółkiewskiego wyprzedziła piechotę, z którymi zostały również działa. Żółkiewski uznał, że najłatwiej będzie rozbić wojska rosyjskie, złożone ze słabo wyszkolonych chłopów z pospolitego ruszenia. Jednak, aby móc zaatakować, polskie wojska musiały spalić płot oraz wieś oddzielające ich od nieprzyjaciela. Ogień zwrócił jednak uwagę Szwedów i Rosjan, którzy oskrzydlili Polaków. Naprzeciwko Rosjan, z jednej strony stanęły pułki jazdy starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia i Aleksandra Zborowskiego. Z prawego zaś skrzydła, ustawiły się chorągwie kozackie dowodzone przez rotmistrza Samuela Dunikowskiego.
Naprzeciw Szwedom stanęło lewe skrzydło jazdy Żółkiewskiego, dowodzone przez księcia Janusza Poryckiego. Natomiast na lewo od Poryckiego stanęła piechota kozacka pod dowództwem Piaskowskiego. W odwodzie pozostała tylko jedna chorągiew. Pozostałe podchodziły kilkukrotnie podczas trwającego pięć godzin boju. Piechota licząca 200 żołnierzy i 2 falkonety były wciąż w drodze.
Przełom zaskoczył nawet tych, którzy go spowodowali. Przeciwko przemęczonym, zdesperowanym ludziom wysunęły się dwa świeże kornety najemnej rajtarii, które rozpoczęły kunsztowny manewr. Gdy pierwszy szereg, dawszy ognia z pistoletów, zaczął się wycofywać przez luźny szyk własny, by zrobić pole następnemu – najbliższa chorągiew husarska przypadła z szablami. Kopie główna broń tej jazdy, dawno już leżały potrzaskane. Złamana od jednego zamachu rajtaria wpadła w bramę obozu, jadący na jej karku pościg przebił go na wylot. „I tak zwyciężonych już Pan Bóg zwycięzcami uczynić raczył; goniliśmy ich na milę i dalej” - bez uniesień opowiada o własnych przewagach Maskiewicz.
Stojące w osobnym obozie zaciężne pułki cudzoziemskie zaniechały walki. Po pertraktacjach część z nich przeszła na służbę i żołd Żółkiewskiego. Szojski uciekł do stolicy, „niechając własnej buławy i chorągwi z czarnym orłem dwugłowym”.
Hetman zawrócił pod Carowe Zajmiszczeni skłonił do kapitulacji jego załogę. Poddających się zaprzysiągł na wierność Władysławowi, przyjął pod swoją komendę i wzmocniony ruszył na Moskwę.
Super sklep.
Świetny produkt doskonałej jakości.